polski Strona główna / Sport / Wing TSUN
Poniedziałek - 21 października 2019 Celiny, Hilarego, Janusza     "Największym urokiem świata jest urok drugiego człowieka" - Zofia Nałkowska
Menu
- Kontakt i godziny
- Informacje ogólne
- STOŁÓWKI - JADŁOSPIS
- SMACZNY OBIADEK
- KALENDARZ IMPREZ
- Świetlice
- Konkursy
- Księga Gości
- Kino
- Teatr
- Konkursy Wielkanocne 2017
- Wielkanocna Dobra 2015
- Zespoły artystyczne
- Koła Gospodyń Wiejskich
- Sport
- Multimedia
- Galeria do 2013roku
- Archiwum
- instruktorzy
- Dla turysty rozkłady BUSÓW
- Śpiewnik - Dziecięcy Zespół Regionalny
- Śpiewnik - Dziecięcy Zespół Regionalny
Mocna wręcz...
tańcząc ze smokiem...
.......Czy oglądałaś film "Kill Bill"? Jeśli oglądałaś, to pewnie pamiętasz, jak Czarna Mamba wyciskała siódme poty pod okiem brodatego
mistrza Pai Mei, po czym jednym palcem pokonała przeciwników. Ach, te efekty specjalne, myślisz,
przecież w filmie wszystko jest możliwe. A w życiu? W życiu, jak się okazuje, też. Kinga Kucharska,
specjalistka w jednej z warszawskich agencji PR, od roku trenuje to samo, co Uma: chińską sztukę walki
Wing Tsun, czytaj „wing czun”. Chwyty opracowała dawno temu chińska mniszka o wdzięcznym imieniu
Piękna Wiosna i to od niej pochodzi nazwa. – Wing Tsun to odmiana kung fu, która nie wymaga użycia
siły, a jedynie precyzji. Uczy skupienia, wytrwałości i koordynacji ruchów. Dzięki temu słabszy naprawdę
może pokonać silniejszego – przekonuje Kinga. To coś dla mnie, myślę. Zero mięśni, refleks nie ten,
a wykop w powietrzu to dla mnie czysta abstrakcja. Nie mam co liczyć na własne siły, gdyby trzeba było
się bronić. Postanawiam spróbować.


Wtorek, 19.30, salka gimnastyczna przy ul. Karmelickiej w Warszawie. Trening zaczyna się od powitania,
po chińsku oczywiście, a potem... żadnych pompek, przysiadów, przebieżki dookoła sali, skrętoskłonów,
rozciągania? Hm, interesujące. Grupa ustawia się w jednej lini i na komendę instruktora przez kilka minut
wykonuje powolne i płynne ruchy dłońmi. - To tzw. ćwiczenie formy. Uczy skupienia i dokładności -
szepcze Kinga. Usiłuję robić to samo. Koordynować oddech (wdech nosem, wydech ustami) z ruchami
rąk. Po chwili dobieramy się w pary. Pozycja wyjściowa do większości działań: nogi ugięte, kolana i stopy
do środka, ręce zgięte w łokciach i wysunięte przed siebie w obronnym geście, trochę jak w boksie, tylko
bez zaciskania pięści. – Kiedy zginasz kolana, obniżasz środek ciężkości, więc masz przewagę nad
każdym osiłkiem. Niełatwo będzie zwalić Cię z nóg. Za to ty będziesz mogła swobodnie balansować,
przenosić ciężar z jednej nogi na drugą i kopać nisko, z zaskoczenia – wyjaśnia instruktor, inaczej sifu
czyli mistrz, Dariusz Gradowski i już pokazuje, jak to działa. Uwaga, niebezpieczeństwo! Facet zamierza
się na Ciebie z pięściami. Raz: odpychasz dłonią jego rękę. Dwa: błyskawicznie dwiema rękami łapiesz
go w łokciu i powyżej nadgarstka. Trzy: pociągasz go za wyprostowaną rękę, jednocześnie podcinasz mu
nogę pod kolanem i dociskasz łydkę do podłoża. Kilka sekund i po wszystkim. Damski bokser ląduje na
ziemi.
Jestem oszołomiona. Tak szybko? Postanawiam wypróbować tę technikę na mojej sparing-partnerce.
Jest niższa ode mnie o głowę, więc nie spodziewam się problemów. Nawet nie zauważam, kiedy sama
leżę na deskach. Pardon, to jak to było? Raz jeszcze instruktor pokazuje mi wszystko po kolei. Po chwili
łapię już mniej więcej, o co chodzi, ale mam duży problem z koordynacją ruchów. - Normalne - pociesza
Dariusz Gradowski. I przekonuje, że choć teraz wydaje się to niemożliwe, z czasem nauczę się, jak
wykonać trzy ruchy w tym samym czasie.


Patrzę na innych początkujących, którzy mają za sobą zaledwie kilkanaście zajęć i zaczynam mu
wierzyć. Drobne dziewczyny bez problemu dają sobie radę z dobrze zbudowanymi facetami. Czy właśnie
to przyciąga kobiety do tego sportu? - Nie tylko - mówi Kinga Kucharska, która wcześniej trenowała
karate. - Wing Tsun poprawia krążenie krwi, posturę ciała, wzmacnia kręgosłup, ścięgna, mięśnie nóg i
brzucha. A przede wszystkim wyrabia refleks i zwinność. Kiedyś, gdy coś wypadło mi z rąk, zaraz
upadało na podłogę. Teraz bez problemu potrafię złapać telefon, notes i długopis w locie - śmieje się.
Początkujący zaczynają od nauki napinania odpowiednich mięśni. Specjalne ćwiczenia form i układów
wzmacniają ciało bez specjalnego wysiłku. Po kilku miesiącach mięśnie robią się elastyczne i mocne. Na
ręce w ten sposób działają wykonywane seriami proste ciosy, a na nogi - niskie, ale szybkie i mocne
kopnięcia, zwroty, uniki.
Podstawowym ćwiczeniem jest tzw. chi sao, czyli "lepkie ręce". Wygląda trochę, jak zabawa w koci-łapki,
ale to najlepszy sposób wyczuwania, skąd nadejdzie atak i kontrolowania rąk przeciwnika. Uczniowie
muszą wyrobić w sobie właściwą reakcję na ciosy, dlatego każdą technikę powtarza się wiele razy.
Najpierw powoli, potem coraz szybciej i bardziej płynnie. - Rozmaite sekwencje stosowane błyskawicznie
i co ważne, precyzyjnie, pomagają potem w razie potrzeby wyjść cało z najgorszych opresji - przekonuje
instruktor.
Nieważny wzrost, płeć czy kondycja. Wing tsun może praktykować każdy. W grupie są dzieci, nastolatki,
ale nie brakuje też 40-, a nawet 60-latek. Znać kobiecą rękę. Mniszka Piękna Wiosna tak to wymyśliła, by
każdy słabeusz mógł pokonać silniejszego, wykorzystując siłę przeciwnika przeciwko niemu. Jak? - Cała
sztuka polega na tym, by ciosy z odpowiednią prędkością trafiły w najwrażliwsze punkty ciała - wyjaśnia
instruktor Dariusz Gradowski. – Celujemy w tzw. linię środkową: oczy, nos, grdykę, tchawicę, mostek,
także w podbrzusze. Tam, gdzie nie ma mięśni, więc nawet największy paker nie wyćwiczy ich na siłowni.
Bez obaw, podczas treningu nikt nikomu nie robi krzywdy, choć w życiu różnie bywa. W końcu chodzi
o to, by jak najskuteczniej uziemić przeciwnika. Do niektórych ćwiczeń zakłada się rękawice i ochraniacze
na klatkę piersiową. Najbardziej skomplikowane i, nie ukrywajmy, bolesne dla przeciwnika chwyty czy
ciosy wypróbowuje się na workach treningowych oraz drewnianych manekinach.


W Wing Tsun jest wiele sposobów na uwolnienie się z uchwytu oraz obronę przed kopniakami bez użycia
siły. Jak najprościej powalić napastnika, będziesz wiedziała już po kilku miesiącach. Ale jeśli chcesz
zostać prawdziwym mistrzem, musisz praktykować latami.
Ćwiczący dowiadują się m.in., jak pokonać znawców innych sztuk walki: karate, judo, tajskiego boksu, ju-
jitsu. W porównaniu do innych stylów walki ten wydaje się jednak mało widowiskowy. Trochę żałowałam,
że na zajęciach nie było ani efektownych wyskoków, ani okrzyków typu "aaa dzia!". Z drugiej strony może
to i lepiej? Wing Tsun wyróżnia się spośród innych obroną jakby od niechcenia. Ot, szybki zwrot nóg i
niedbały cios rozluźnioną ręką. A jaki skuteczny. Przekonałam się na własnej skórze.
Podobnie, jak o tym, że ćwiczenia nie są wyczerpujące. Owszem, po pierwszych zajęciach jestem trochę
zmęczona - w końcu przez półtorej godziny starałam się czegoś nauczyć - ale jednocześnie pełna energii
i w świetnym nastroju. Podobnie jak inne wschodnie sztuki walki, Wing Tsun wzmacnia nie tylko ciało,
ale i umysł. - Filozofia Wing Tsun zakłada ciągłe dążenie do równowagi. Podczas treningu przestajesz
myśleć o problemach. To konieczne, by całkowicie skupić się na ćwiczeniach. Uczysz się prawidłowo
oddychać i zaczynasz kontrolować emocje. Potrafisz się rozluźnić, pozbywasz stresów, a jednocześnie
mobilizujesz do działania. - mówi Kinga. I najważniejsze: nabywasz pewności, że wiesz, co robić i że nie
ma sytuacji bez wyjścia. Wreszcie przestajesz czuć się słabą kobietką. Choć wciąż na taką wyglądasz.
© Wszelkie prawa zastrzezone     INTERAKTYWNA POLSKA
Webmaster: gok.gminadobra.pl